Nawet najlepszy samochód może zimą odmówić posłuszeństwa, kiedy zamarznie mu układ paliwowy. Najwięcej problemów sprawiają diesle. PZL Sędziszów wyjaśnia przyczyny tego zjawiska i prezentuje filtr, który jest w sposób szczególny przygotowany do zimy.
Benzyna nie zamarza?
Oczywiście, że zamarza. Jej temperatura krzepnięcia to gdzieś w okolicach -50, -60 stopni Celsjusza. Niektóre benzyny zamarzają dopiero w -120 czy nawet -130 stopni Celsjusza, więc w naszej strefie klimatycznej producenci paliwa na zimę nie muszą jakość specjalnie troszczyć się o benzynę a jedynie poprawiają prężność jej par. W lecie, zbyt duża prężność byłaby zjawiskiem niepożądanym (podgrzane słońcem baki i kanistry byłyby rozrywane). Zimą ta prężność spada na tyle, że trzeba ją za pomocą odpowiednich składników poprawić, żeby ułatwić zapłon.
Pechowcy, mimo wszystko mogą doświadczyć zamarznięcia benzynowego układu wtryskowego. Winowajcą będzie para wodna, która gromadzi się na ściankach zbiornika lub w filtrze paliwa jeśli samochód długo stoi, np. miesiąc. Im mniejszy poziom paliwa, tym więcej miejsca na skropliny pary wodnej. Takie zanieczyszczenia zassane do układu mogą oczywiście zatkać przewody lub filtr.
ON nie lubi mrozu
Olej napędowy wykazuje się znacznie większą wrażliwością na niskie temperatury. Ale problem nie jest samo zamarzanie, tylko wytrącanie się parafiny, która znacznie wcześniej zatyka układ paliwowy. W zwykłym oleju napędowym, który tankujemy w okresie letnim, parafina może się wytrącać już w temperaturze 0 stopni Celsjusza. Z tego powodu na stacjach paliw w Polsce dostępne są jeszcze dwa inne rodzaje oleju napędowego: przejściowy (krzepnie w temperaturze -10 stopni Celsjusza) oraz zimowy (krzepnie w temperaturze – 20 stopni. Celsjusza). Czas sprzedaży poszczególnych rodzajów paliwa określa norma PN-EN 228:2005 dotycząca paliw płynnych, jednak jest to jedynie zalecenie a nie „ustawowy obowiązek”. W związku z ocieplaniem się klimatu, stosowanie paliwa zimowego od pierwszego listopada do pierwszego lutego (zgodnie z normą) na terenie całego kraju byłoby lekką przesadą.
Każdy kierowca może oczywiście we własnym zakresie zabezpieczyć olej napędowy, dodając do baku tzw. depresator. Wszystkie produkty dostępne na rynku mają na opakowaniu podany zakres temperatur w jakim są skuteczne.
Kluczem jest filtr
Jeśli dochodzi do wytrącania się parafiny, najszybciej dzieje się to w obrębie filtra oraz w przewodach, choć oczywiście na to zjawisko narażona jest cała instalacja. Należy pamiętać o tym, że dobrej klasy filtry paliwa takie jak np. PZL Sędziszów, oprócz zanieczyszczeń zatrzymują także wodę zawartą w paliwie a zatem w ujemnych temperaturach może ona po prostu zamarznąć w obrębie filtra. Właśnie z tego powodu należy systematycznie wymieniać filtry – najlepiej w okresie jesienno-zimowym.
Niektóre filtry pełnią także rolę separatorów, w których gromadzi się woda. Taki separator należy opróżniać jak najczęściej, raz na 2-3 miesiące, co oczywiście nie zwalnia z obowiązku okresowej wymiany filtra.
Nie można oczywiście pomijać faktu, że wybrane modele filtrów paliwa, takie jak np. PZL Sędziszów PD627 są w sposób szczególny przygotowane do zimy. Wspomniany model (ma zastosowanie np. w fordowskich silnikach 1.6 TDCi Duratorq) jest wyposażony m.in. w elektryczny podgrzewacz oraz czujnik poziomu odseparowanej wody. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowany w nim układ odwadniania filtra za pomocą wykręcanego trzpienia z wygodnym dostępem od góry.
A jeśli się zatka?
Depreastor nie rozpuści już skrystalizowanej parafiny, a zatem dolanie go do baku, czy nawet do filtra paliwa, kiedy powstaną już parafinowe korki, na wiele się nie zda. Jedynym bezpiecznym posunięciem jest wstawienie samochodu do podgrzewanego garażu i poczekanie aż się nagrzeje a parafina rozpuści. Możliwe jest także podgrzewanie samego filtra, ale trzeba pamiętać, że należy robić to w sposób bezpieczny, żeby nie stopić elementów z tworzyw sztucznych lub co gorsza – nie wywołać pożaru. Trzeba sobie zdawać sprawę, że podgrzewanie filtra nie musi rozwiązać problemu, ponieważ korki parafinowe mogą być w innych miejscach układu. I jeszcze jedno – zbyt intensywne podgrzewanie filtra (inwencja zdesperowanych kierowców nie zna granic) może go zniszczyć.
Paliwo i tak będzie ciepłe
Nie wszyscy wiedzą, ale paliwo we współczesnych silnikach wysokoprężnych podgrzewa się w czasie jazdy. Wynika to z faktu, że kiedy trafia z baku do układu wtryskowego, tam zwiększa się jego ciśnienie, co powoduje wzrost temperatury (do 40-60 stopni Celsjusza). Dodatkowo ogrzewa się także od samego silnika. Paliwo powracające do baku przelewami i przewodem powrotnym jest zatem ciepłe. Przy niewielkich mrozach wystarczy zatem uruchomić samochód a później powinien on już jakoś sobie poradzić.
Dominik Zwierzyk, PZL Sędziszów:
Paradoksalnie – im lepsze filtry, tym ważniejsze jest to, aby wymienić je przed nadejściem mrozów. Wszystko dlatego, że dobre filtry, takie jak np. PZL Sędziszów przechwytują maksymalnie dużą ilość zanieczyszczeń, które mogą zamarzać szybciej niż samo paliwo. Żaden kierowca nie powinien mieć jednak wątpliwości, że tylko takie postępowanie może w należyty sposób chronić drogi układ wtryskowy, co w dłuższym okresie przełoży się na niższe koszty serwisowania.